Czy św. Katarzyna w ogóle istniała? Kościół Katolicki zrobił sobie z niej niezłą pupilkę, bardzo swego czasu popularną, bo zbudowaną prawdopodobnie na chwytliwej historii Hypatii z Aleksandrii. Według tradycji była bogatą i wykształconą chrześcijanką z Aleksandrii, która przyjęła śluby czystości. Poniosła śmierć męczeńską w wieku 18 lat. Otwarcie krytykowała prześladowania chrześcijan i postępowania cesarza Maksencjusza lub Maksymina, żonę którego nawróciła na chrześcijaństwo. Wyrok śmierci zapadł po dyspucie religijnej, w której Katarzyna okazała się bieglejsza od pięćdziesięciu mędrców niechrześcijańskich, część z nich nawracając. Niezadowolony z takiego obrotu sprawy cesarz skazał Katarzynę na śmierć po torturach; odstąpiono od łamania kołem po zniszczeniu narzędzia tortur przez anioła i wyrok wykonano przez ścięcie. Wśród najstarszych autorów, wspominających Katarzynę, byli święty Rufin i Euzebiusz z Cezarei Palestyńskiej.
Maria Dzielska, Hypatia z Aleksandrii, Universitas, Kraków 2010, wyd. III poprawione, s.26. Cytat: Pewne powiązania z… Hypatią ma natomiast najbardziej chyba lubiana i znana święta i męczennica aleksandryjska – Katarzyna. Jak twierdzą badacze legendy Katarzyny, w jej hagiograficznym wizerunku, kształtowanym od ok. VIII wieku, znajdują się motywy zaczerpnięte z biografii Hypatii. W nieznanej na Zachodzie książce poświęconej Hypatii B.A. Myrsilidesa znajdujemy niezwykle ciekawą wiadomość potwierdzającą… poglądy uczonych na temat związku legendy św. Katarzyny z historycznymi losami Hypatii. Pisze on, że w Azji Mniejszej, koło miasta Laodycea, w dolinie rzeki Pyramos, niedaleko dzisiejszego Denizli znajdował się kościół ku czci filozofki Hypatii alias św. Katarzyny. Myrsilides wspomina o tym, że znalazłszy się w Denizli został zaproszony przez starszyznę gminy do ruin kościoła na obrządek religijny poświęcony „św. Hypatii-Katarzynie”. W ruinach kościoła widział też zatartą w wielu miejscach inskrypcję wspominającą fundację kościoła ku czci i pamięci Hypatii (alias Katarzyny lub noszącej drugie imię „Katarzyna”!). …Możemy wiec zapytać, czy legenda św. Katarzyny nie stanowi czegoś w rodzaju chrześcijańskiej ekspiacji za niezasłużoną śmierć Hypatii oddając pod imieniem i doświadczeniami losu uczonej Katarzyny hołd jej duchowym zaletom, wiedzy i moralnej godności?
Hej! Kasiu, Katarzynko
Gdzie szukać cię dziewczynko
Wróżby o ciebie zapytam
Czekaj – wkrótce zawitam
Bawmy się więc w Katarzyny
Szukajcie chłopaki dziewczyny
Zapytać więc trzeba wróżby
A nuż potrzebne już drużby
Dziewczyny mają swoje wróżby andrzejkowe, więc faceci nie chcieli być gorsi i zrobili sobie katarzynki – święto czy też bardziej zabawę polegającą na wykonywaniu dziwnych czynności i zadań, których wynik miał dać odpowiedź na pytanie o tożsamość przyszłej małżonki, powodzenie w zalotach. Ci którzy mieli już przyobiecane jakieś dziewoje sprawdzali, czy w nadchodzącym roku szykuje się ich huczne weselisko czy może panna się rozmyśli (a raczej pójdzie po rozum do głowy/pozna lepszego/bogatszego/umrze od zarazy która spadnie na wioskę). Dlaczego akurat św. Katarzynę wybrano na patronkę tego cyrku? Wersji jak zwykle jest wiele, jedna z nich mówi, że była opiekunką „oblubienic czystych i niewinnych” (od kiedy Panowie w takich się lubują, xd). Pewnie dlatego, że żeniaczka nie była ani tak konieczną jak zamążpójście, ani korzystną opcją, popularność późnolistopadowych zabaw była znacznie mniejsza wśród chłopców, niż wróżb andrzejkowych wśród dziewcząt.
Podobno szczególną uwagę zwracano na sny w noc z 24 na 25 listopada. Jeśli przyśniła się biała kura – typowi miała trafić się panienka, czarna kwoka wróżyła wdowę, a taka z kurczętami to wiadomo – panią z licznym potomstwem. Sowy chyba nikt nie chciał śnić, bo to oznaczało, że dostanie za żonę wiedźmę, a więc kobietę mądrą a skoro mądrą, to i trochę złośliwą – manipulować taką nijak, do pługa zaprząc ciężko, obić strach, bo nie wiadomo czy zupą nie podtruje. Sen o białym koniu zwiastował starokawalerstwo – chyba więcej się radowało z tego powodu niż płakało. Sposobem wróżenia, który przynosi informację o przyszłej żonie, jest także schowanie pod poduszkę ptasiego pióra. Sen przynosi wówczas informację, jaka będzie żona: jeśli przyśni się sowa oznacza to mądrą kobietę, jeśli natomiast we śnie pojawi się kura, to symbolizuje dobrą, opiekuńczą matkę. Jeśli będzie to kaczka może być to kobieta gaduła, paw będzie oznaczał strojnisię, a kukułka brak dbałości o potomstwo. Sen mógł zawierać także wskazówki, skąd pochodzić będzie żona. Wyśniona droga czy pojazd wskazywać mogły, że panna będzie pochodzić z innej miejscowości. Płot i zagroda mogły symbolizować bliskie sąsiedztwo oblubienicy.
Fetyszyści przez ten jeden dzień w roku mieli doskonałe usprawiedliwienie i mogli bez narażenia się na potraktowanie siekierą przez gospodarza (no dobra, tak całkiem bez to nie, ale jednak zmniejszało się nieco prawdopodobieństwo) kraść suszącą się na płotach babską bieliznę (najlepiej dolną część, tylko wcześniej dobrze się przypatrzeć, żeby zwędzić tą należącą do młodej, a nie starej, bo zamiast krasnolicej mogła przyjść o północku jej babka). To co udało się zdobyć wkładano pod poduszkę – dzięki temu kawaler miał ujrzeć we śnie wypisz wymaluj taką laskę, jaką przyjdzie mu pojąć za żonę. Trudno powiedzieć czy traktowano to jako wskazówkę do poszukiwań, czy rysowano portrety z pamięci, żeby nie zapomnieć, a może rozsyłano podobiznę po okolicznych siołach? 😉 Drugi sposób to wytarcie się po wieczornym myciu spódnicą, wszystko jedno czyją (analogia do andrzejkowej wróżby z męską koszulą).
W Wigilię Świętej Katarzyny ucinali chłopcy gałązki z drzewa wiśniowego i wkładali do wody – jeśli na Boże Narodzenie pokazały się na nich choćby zalążki pączków, zwiastowało to ożenek z panną w której szczęśliwiec był szczerze zakochany.